„Myślę
sobie, że zakochanie nie może być gorsze
niż
spotkanie oko w oko z Kubą Rozpruwaczem
w
opustoszałym pociągu”.
Mathias
Malzieu - Mechanizm serca
Annabella
wysiadła z samochodu, który pożyczyła od rodziców. Nie była
pewna czy przyjście do klubu brata jest dobrym pomysłem. W ogóle
była bardzo zaskoczona propozycją Alice. Osiemnastolatka musiała
przyznać, że jej przyjaciółka ostatnio bardzo się zmieniła.
Najpierw ta bójka z Victorią, później pójście do baru,
następnie jej nietypowe zachowanie w stosunku do nauczycielki, a
teraz jeszcze i to. Co się z nią działo? Dziewczyna nie miała
pojęcia, ale z drugiej strony cieszyła się, że mogą spędzić ze
sobą trochę więcej czasu.
Brunetka
zerknęła na wyświetlacz komórki, ale ledwie schowała telefon, a
przed klub zajechała taksówka. Wysiadła z niej ciemnowłosa
dziewczyna w czarnej sukience i wysokich szpilkach. Annabella poznała
Alice tylko po jej lokach i szerokim uśmiechu na twarzy.
— Cześć
— zawołała i szybko do niej podeszła.
— Hej,
Ann. Cieszę się, że jesteś.
— Prawie
cię nie poznałam. Świetnie wyglądasz.
— Dziękuję.
Ty też, ale dla ciebie to nie nowość — zaśmiała się Ecila.
Jej
przyjaciółka nie założyła dziś sukienki, ale proste jeansy i dłuższą, szmaragdowozieloną bluzkę na ramiączka. Zresztą, Annabella nie
potrzebowała wyszukanych strojów, ona miała dar do przyciągania
ludzi. Nawet Ecila to wiedziała.
— To
co, wchodzimy?
— Jasne.
Dziewczyny
podeszły do wejścia i od razu natknęły się na dwóch
ochroniarzy. Jeden z nich był młody i Ann widziała go po raz
pierwszy w życiu. No i musiała przyznać, że jest całkiem
przystojny. Był wysokim, dobrze zbudowanym szatynem z żywymi,
ciemnoniebieskimi oczami i zarostem à la Johnny Depp.
— ID
proszę — odezwał się nowicjusz.
— Daj
spokój, Paul. Ta wyższa to siostra Jamesa. Siostrę szefa chcesz
wylegitymować? — zaśmiał się łysy ochroniarz z gęstą brodą.
— Nie
wiedziałem — wymamrotał Paul.
— Nic
się nie stało — powiedziała z uśmiechem Ann. — Chyba to twój
pierwszy wieczór, no nie?
— Tak,
pierwszy wieczór.
— To
więcej luzu i uśmiechu. Góra cię przypilnuje, co nie?
— Jasne,
młoda.
Annabella
jeszcze raz uśmiechnęła się do Paula i poszła w ślad za
przyjaciółką. Jak na razie klub był prawie pusty, ale za godzinę
czy dwie miało się to zmienić. Przyjedzie didżej, a ludzie zaczną
się schodzić.
— Przystojniaczek — zaśmiała się się osiemnastolatka.
— Ten
nowy ochroniarz? No, całkiem, całkiem.
Dziewczyny
usiadły przy barze i od razu pojawiła się przed nimi rudowłosa
barmanka, która ostatnio obsługiwała Alice na urodzinach Ann.
— No
proszę, kto tu się zjawił. Co wam podać?
— Dla
mnie sok pomarańczowy, Nicole.
— Nie
pijesz? — zdziwiła się Ecila.
— Jestem
samochodem.
— Nie
no... nie możesz mi tego zrobić. Miałyśmy się zabawić.
— Przypominam
ci, że u mnie na osiemnastce też nie tknęłaś alkoholu. Teraz
możemy się zamienić.
— Oj,
Ann, ale ty jesteś. Ani jednego drinka?
— Rodzice
by mnie zabili, gdyby coś wyczuli. I tak dobrze, że dali mi auto.
— Dobra
jak chcesz. Dla mnie martini.
Nicole
uśmiechnęła się i zabrała za przygotowywanie zamówienia, przy
okazji pytając znajome, co u nich. Przez chwilę rozmawiały sobie
wesoło o wszystkim i o niczym, kiedy nagle do baru podszedł nowy
ochroniarz.
— Nicole,
zrobisz nam dwie kawy?
— Nie
ma sprawy — powiedziała dziewczyna.
— Jak
ci się podoba praca tutaj? — zapytała Ann, odwracając się w
stronę przybysza.
Ecila
w tym czasie sączyła drinka, którego niedawno dostała, z
zainteresowaniem rozglądając się po pomieszczeniu. Dwóch mężczyzn
siedziało po przeciwnej stronie na kanapach i piło piwo, ale
nastolatce wydawało się, że ciągle na nią zerkają. A może
zerkali na Ann? W rogu sali miejsce zajmowała jakaś para, bardzo
zajęta sobą. Przy innym stoliku nerwowa blondynka kogoś
wyczekiwała. Ciągle mieszała słomką napój w szklance i co
chwilę spoglądała na wejście.
— Proszę,
dwie kawy — oznajmiła rudowłosa, stawiając filiżanki na
ladzie.
— Może
ci pomogę? — zasugerowała Annabella, na co Paul ochoczo przystał
i siedemnastolatka tyle ich widziała.
— Wpadli
sobie w oko — zauważyła barmanka. — A wydawało mi się, że
Ann kogoś ma.
— Umawia
się z Felixem, ale nie znam szczegółów. Chyba między nimi
to nic pewnego — powiedziała Ecila.
Nagle
obok niej z głośnym tupotem obcasów przeszła wysoka, szczupła
dziewczyna o hiszpańskiej urodzie. Miała lśniące, czarne włosy i
równie ciemne oczy oraz śniadą karnację.
— Przepraszam
za spóźnienie, ale autobus mi uciekł — rzuciła do Nicole i
zaraz znalazła się za ladą. — Lecę się przebrać.
— Spokojnie,
na razie nie ma dużego ruchu.
Siedemnastolatka
obserwowała jak dziewczyna znika za drzwiami „Dla personelu” i
przypomniała sobie, że widziała ją już na urodzinach Annabelli,
chociaż wtedy nie miały okazji porozmawiać.
— Nie
znacie się? — zapytała rudowłosa, widząc kogo śledzi wzrokiem
przyjaciółka Ann.
— Nie.
A powinniśmy?
— To
Silva, była Jamesa. Jej rodzice przenieśli się do Houston z
Hiszpanii, zanim się urodziła. Jest całkiem miła, no i świetnie
tańczy, ale ma swoje humorki.
— Nie
wiedziałam, że byli razem. No, ale przed urodzinami Ann nie
widziałam Jamesa od sierpnia. Długo byli ze sobą?
Nicole
czyściła ściereczką szklankę i jednocześnie mówiła:
— Zaczęli
chodzić jakoś na jesieni, a rozstali się niedługo po sylwestrze.
Nie raz widziałam jak się sprzeczali, ale nie mam pojęcia, o co.
— Ale
ta cała Silva dalej tu pracuje.
— Potrzebuje
tej pracy, a James niby nie ma powodu, by jej zwolnić. A może
rozstali się przez niego i czuje się winny? No nie wiem, to nie
moja sprawa.
Barmanka
w końcu odstawiła szklankę i podeszła do przybyłego klienta. Z
zaplecza wyszła Hiszpanka i popatrzyła na Ecilę, która właśnie
kończyła pić swojego drinka. W spojrzeniu czarnych oczu nie było
ani śladu sympatii, ale jakaś dziwna podejrzliwość.
Siedemnastolatka zastanawiała się, co jest tego powodem, jednak nic
prawdopodobnego nie przyszło jej do głowy.
— Chcesz
coś jeszcze? — zapytała Nicole, opierając się o ladę.
— Na
razie dziękuję. Może później.
Brunetka
odwróciła się i rozejrzała po sali, ale nie widziała nigdzie
Annabelli.
— Mogę
cię o coś zapytać?
— Jasne
— powiedziała siedemnastolatka i zerknęła na ręce rudowłosej
barmanki, w których mięła szmatkę.
Ecila
zauważyła, że na prawym nadgarstku dziewczyny wytatuowana była
ćwierćnuta.
Ciekawe
czy coś oznacza?
— Gdybym
wcześniej cię nie widziała to nigdy nie pomyślałabym, że byłaś
blondynką. Zdradź mi, w którym salonie doskonale ufarbowali ci włosy?
Nastolatka
roześmiała się, słysząc tak banalne pytanie, a później
umilkła, zastanawiając się co odpowiedzieć. Który salon miała
jej polecić, skoro nie była ostatnio w żadnym?
Z
opresji wybawił ją zdenerwowany głos. Osoby będące w klubie
odwróciły się w stronę wejścia.
— Co
się dzieje? — zapytała Ecila.
Nicole
pokręciła tylko głową i zaraz obie zobaczyły idącego w stronę
baru Jamesa.
Młody
mężczyzna szedł szybkim krokiem. Nie wyglądał na zadowolonego.
Niecierpliwym gestem odgarnął włosy z czoła i spojrzał na
siedemnastolatkę takim wzrokiem, że ta aż musiała przytrzymać
się lady, bo miała wrażenie, iż zaraz spadnie z wysokiego
stołka.
— Nie
powinno cię tu być.
— Co
się stało? — zapytała Nicole, zwracając tym samym uwagę na
siebie.
— Co?
— warknął James. — Może to, że sprzedajesz alkohol
smarkaczom? Alice nie ma nawet ukończonych osiemnastu lat, nie
mówiąc o przepisowych dwudziestu jeden.
— Spokojnie.
— Spokojnie?!
— krzyknął, ale zaraz ściszył głos. — Zrobią nam dzisiaj
nalot. Będziemy mieli na głowie kontrolę, a ty mi mówisz
spokojnie.
— O
cholera — wyszeptała rudowłosa. — Jesteś pewien?
— Kumpel
do mnie dzwonił i uprzedził, więc tak, jestem pewien.
Nagle
oboje spojrzeli na Ecilę.
— Powinnaś
stąd zniknąć — powiedział James i wziął ją pod ramię.
Dziewczyna
potknęła się, schodząc z krzesła i wpadła na Silvę niosącą
sok. Zawartość szklanki rozlała się i poplamiła siedemnastolatce
sukienkę.
— No
rzesz kurwa — zaklęła nastolatka, nie zwracając uwagi na to, że
to nie pasowało do zachowania Alice.
— Cudownie.
Moglibyście uważać — zdenerwowała się barmanka.
— Nalej
drugą szklankę — polecił mężczyzna, ciągnąc w stronę
wyjścia niepełnoletnią brunetkę.
— Mam
tak iść? Zalana sokiem?! — oburzyła się. — Daj mi się
doprowadzić do porządku.
— Nie
ma czasu. Doprowadzisz się do porządku w domu.
— Uspokój
się. Kontrola będzie pewnie później, kiedy więcej ludzi się
zbierze — powiedziała Ecila i wyszarpnęła rękę z uścisku
Jamesa. — Idę do toalety.
Mężczyzna
przeczesał dłonią włosy i odezwał się:
— Na
zapleczu mam suszarkę. Może się przyda.
— Przyda
się. Dzięki.
Siedemnastolatka
próbowała wodą z mydłem uwolnić się od lepkiego soku.
Zastanawiała się przy tym, czy James widział tutaj swoją siostrę.
Ale chyba musiał, skoro tak głośno wrzeszczał przy wejściu.
Ann
była pewnie z tym całym Paulem. Ciekawe czy wróciła do domu, czy
też czeka na mnie.
Brunetka
wytarła ręce papierowym ręcznikiem i popatrzyła w lustro. Od
czasu zobaczenia Alice w windzie, czuła obecność dziewczyny gdzieś
w głębi umysłu. Ecila doskonale zdawała sobie sprawę, że jej
alter ego jest zawsze przy niej, widzi to, co ona i czuje to, co ona,
ale na razie nie bardzo wie jak ma to wszystko kontrolować. I dopóki
Alice tego nie wie, to Ecila może swobodnie działać.
Nastolatka
wyszła z toalety i skierowała się na zaplecze. Nikt jej nie
zatrzymał, gdy otwierała drzwi z napisem „Dla personelu”. Tylko
Silva przyglądała się dziewczynie, mrużąc oczy.
James,
słysząc tupot obcasów, podniósł wzrok znad leżących na biurku
dokumentów i wyjął z szuflady suszarkę.
— Masz
w biurku jeszcze inne przydatne rzeczy?
— Może
— odpowiedział i podał dziewczynie trzymany przedmiot.
Nastolatka
westchnęła ciężko i poprosiła:
— Nie
gniewaj się na mnie. Za chwilę zniknę i nie wpakuję cię w
kłopoty.
— To
nie twoja wina. Na zbyt wiele pozwalam mojej siostrze. Przyzwyczaiła
się, że może tu przyłazić, więc korzysta.
— To
był mój pomysł, żeby tu przyjść. Przepraszam.
James
patrzył zaskoczony na dziewczynę, ale ta zaczęła rozglądać się
po pomieszczeniu, szukając wolnego kontaktu. Pokój był niewielki z
małym oknem, przy którym stało biurko. Naprzeciwko Ecili
znajdowała się trochę już zużyta kanapa, kredens z elektrycznym
czajnikiem i ekspresem do kawy. Natomiast po jej lewej stronie była
duża szafka do połowy wypełniona skoroszytami, niewielka lodówka
i kolejne drzwi.
— Tu
są dwa kontakty. Jeden niedaleko lodówki, a drugi za biurkiem —
mruknął James.
Nastolatka
wybrała ten bliżej niej i wspięła się na biurko, a następnie
wychyliła. Po omacku znalazła to czego szukała i podłączyła
suszarkę. Jedna ręka dziewczyny powędrowała w stronę jej tyłka,
bo poczuła, że i tak krótka sukienka zrobiła się jeszcze
krótsza. Kiedy tylko się wyprostowała, rzuciła szybkie spojrzenie
na młodego mężczyznę, ale ten akurat odwrócił się w stronę
szafki ze skoroszytami i szybko wyciągnął jeden z nich,
zagłębiając się w lekturze. Brunetka powstrzymała uśmiech i
włączyła sprzęt.
James
przez cały czas suszenia starał się skupić na rozliczeniu z
poprzedniego miesiąca, ale szum mu to skutecznie uniemożliwiał. W
końcu ostrożnie podniósł wzrok i popatrzył na Alice, która była
zajęta plamą na biuście. Nagle, jakby dziewczyna wyczuła, że na
nią spogląda, uśmiechnęła się pod nosem i wyłączyła
suszarkę. Następnie wyciągnęła się na biurku i zaczęła szukać
wtyczki. Młody mężczyzna odwrócił się do niej tyłem,
powtarzając sobie w myślach, że ona jest przecież przyjaciółką
jego młodszej siostry, a do tego nie powinna tu być.
— Skończyłam
— Usłyszał głos Alice i dopiero wtedy odłożył dokumenty na
miejsce.
— Słyszę
— odburknął, decydując się na nią spojrzeć.
I to
był kolejny błąd. Brunetka siedziała dalej na biurku, a jej
długie nogi dyndały swobodnie w powietrzu. A jakby tego było mało
uśmiechała się do niego słodko, jak jeszcze nigdy przedtem. W
rękach trzymała suszarkę, którą chyba chciała mu osobiście
oddać.
— Czemu
tak na mnie patrzysz? — zapytała, a James zastanawiał się jaki
musi mieć teraz wyraz twarzy.
— Zastanawiam
się, co się stało z dawną Alice.
Ecila
poczuła niepokojący uścisk w żołądku, ale jej usta dalej się
uśmiechały, chociaż przez ułamek sekundy kąciki zadrżały
podejrzanie.
— Dawną
Alice? — zapytała, starając się z całych sił utrzymać
spokojny, odrobinę zaciekawiony ton głosu.
— Tak
— powiedział, powoli zbliżając się do niej. — Dawna Alice nie
ubierała się tak jak teraz. Dawna Alice była blondynką. Dawna
Alice nie chodziła do klubów i nie piła alkoholu. Dawna Alice...
Nawet twoje oczy wydają się inne. Ciemniejsze, pełne głębi,
tajemniczego blasku. Są... magnetyczne. Kim ty jesteś, dziewczyno?
James
wpatrywał się w jej oczy, nie mogąc się od nich oderwać. Jej
spojrzenie go przyciągało. Nigdy wcześniej coś podobnego mu się
nie zdarzyło. To było jak magiczne zaklęcie.
Ecila
zsunęła się z blatu, ale nie przerywała kontaktu wzrokowego. Nogi
pod nią drżały tak mocno, że musiała oprzeć się o biurko.
Zacisnęła dłonie na suszarce. Nie miała pojęcia co się z nią
dzieje. Wyczuwała obecność Alice i jej emocje. Było ich tak
wiele.
Chłopak
zatrzymał się nagle. W jego brzuch wbijał się przedmiot, który
siedemnastolatka trzymała przed sobą.
Dziewczyna
podniosła jedną rękę i dotknęła nią policzka bruneta. Czuła
pod palcami szorstkość zarostu i ciepło skóry. Zwilżyła wargi.
Chciała go pocałować. To pragnienie było tak silne, że musiało
być zarówno jej jak i Alice.
I
właśnie wtedy usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi i tupot
obcasów. Czar prysł. Oboje zamrugali szybko, a James cofną się.
— Mam
nadzieję, że nie przeszkadzam — odezwała się poirytowanym
głosem Silva. — Radziłabym tej małej znikać stąd. Kontrola
właśnie przyszła.
Chłopak
spojrzał na nastolatkę, ale zanim zdążył się odezwać, ta
wcisnęła mu suszarkę i zapytała Silvię:
— Gdzie
jest tylne wyjście?
Jak
się szybko okazało Annabella nie pojechała do domu, ale czekała
na Alice. Dziewczyna zatrąbiła na siedemnastolatkę, kiedy tylko ją
zobaczyła.
— Wsiadaj.
Odwiozę cię do domu.
— Dziś
nocuję u mojego ojca — mruknęła, siłując się z pasami.
Po
drodze niewiele rozmawiały. Wydawało się, że każda z
nich jest zajęta myśleniem o jakiejś sprawie, którą nie należy
do końca się podzielić z przyjaciółką. A może Ecili tylko się
tak wydawało, bo ona akurat miała kilka swoich tajemnic. W każdym
razie wciąż nie mogła dojść do siebie po tym co stało się na
zapleczu.
Dlaczego
tak dziwnie zareagowałam na Jamesa? Co czuje do niego Alice? Coś
musi, bo i ja wyraźnie coś czułam. Tyle różnych emocji. To jest
coś dziwnego. Powinnam skupić się na Matthew. To on jest celem.
— Dzięki
za podwózkę — powiedziała Ecila, wysiadając z samochodu.
— Nie
ma sprawy. Następnym razem pójdziemy gdzieś indziej, ale najpierw
muszę załatwić ci fałszywe ID.
— Możesz
to zrobić?
— Jasne.
Sama takie mam. Znam takiego jednego kolesia. Będzie cię to trochę
kosztować, ale dokument jest świetny. Naprawdę praktycznie nie
różni się od prawdziwego. Nikt się nie zorientuje.
— W
porządku. Kasa to nie problem. Skontaktuj się z nim, a w
poniedziałek dam ci pieniądze i zdjęcie.
— W
porządku. To do poniedziałku.
— Tak.
Cześć.
Kiedy
tylko Ecila przekroczyła próg mieszkania, zauważyła, że światło
w salonie jest zapalone. Dziewczyna zdjęła szpilki i na palcach
przeszła korytarzem w stronę swojego pokoju. Dotarła do niego bez
problemów, a po zamknięciu ostrożnie drzwi, oparła się o nie i
przymknęła powieki.
— Nie
mówiłaś, że planujesz wyjść z domu.
Nastolatka
natychmiast otworzyła oczy, a gdy to zrobiła, lampka na nocnym
stoliku się zapaliła i ujrzała ojca siedzącego na jej łóżku.
— Hej,
tato. Myślałam, że wrócisz później. — Ecila usłyszała w
swoim głosie zdenerwowanie i całkowite zaskoczenie.
Niedobrze
— pomyślała.
— Wróciłem
dziesięć minut temu, a ciebie nie było.
— Byłam
z Ann.
— Nie
wątpię. Pewnie byłyście w jakimś klubie — powiedział Thomas,
wstając i poprawiając pościel. — Załatwiłaś sobie fałszywe
ID?
— Nie
— odparła spokojnie Ecila, odkładając torebkę do szafy.
Zastanawiała
się jak bardzo jej tata jest zły.
— Nie
byłaś w klubie czy nie masz fałszywego ID? — dociekał.
Siedemnastolatka
oparła się o szafę i przybrała skruszoną minę.
— Chciałam
się tylko trochę zabawić. Jest weekend, a ciebie nie ma. Nudziłam
się.
Thomas
stał z założonymi rękami i surowym wyrazem twarzy, ale zaraz się
roześmiał.
— Oj,
Alice, Alice. Musisz się jeszcze wiele nauczyć. Sam niedawno byłem
młody i dobrze cię rozumiem, ale na przyszłość mów mi prawdę.
Jeśli wolałaś iść do klubu niż siedzieć w domu, to było mi to
powiedzieć. Tylko ostrzegam, lepiej nie daj się złapać policji.
Jane urwałaby mi wtedy głowę.
Dziewczynie
ulżyło i sama też się uśmiechnęła. Jednak ma dużo szczęścia.
— Nie
ma sprawy, tato. Nie dam się złapać i nie będę cię okłamywać.
— Mam
taką nadzieję — mruknął i podszedł przytulić córkę.
— Jesteś
naprawdę kochany.
— Staram
się. I wiesz co? Jutrzejszy dzień będzie cały dla nas.
Coś mi się zdaje, że wcześniej czy później Ecila wpadnie. Szczególnie że każde spotkanie z Jamesem kończy się tak niespodziewanie. Muszę powiedzieć, że intryguje mnie ten chłopak i zastanawiam się, czy w głębi serca Alice nie darzyła go większym uczuciem poza przyjaźnią, do którego nie chciała się przyznać.
OdpowiedzUsuńEcili też musi się podobać, skoro jawnie go prowokowała, wiedząc, że może to przynieść niepożądane efekty. Ciekawa jestem, co ona zamierza dalej robić. Czy rzeczywiście skupi się na Mattcie, czy może zignoruje go, woląc towarzystwo Jamesa?
Pozostaje jeszcze sprawa z Alice, bo coś mi się zdaje, że tak łatwo Ecila nie odda jej ponownie panowania nad ciałem. Zastanawiam się, czy umowa, którą zawarły rzeczywiście wypełni się po wyznaczonym czasie i Ecila będzie musiała odejść, czy istniało w tym wszystkim drugie dno, które pozwoliłoby jej do końca przejąć panowanie nad ciałem Alice.
Za to nie sądziłam, że Thomas ma aż tak lekko podchodzi do życia. W końcu wyjście na imprezę to jedno, ale fałszywe dokumenty to już o wiele poważniejsza sprawa. I gdyby policja ją złapała i zainteresowała się tym, to dziewczyna mogłaby mieć poważne kłopoty. Według mnie ojciec powinien wybić jej z głowy takie pomysły, a nie dawać przyzwolenie na łamanie prawa.
Pozdrawiam serdecznie :)
Co Alice czuje do Jamesa? Dobre pytanie, ale na razie chyba pozostanie bez odpowiedzi. A Ecili James się podoba, nie da się tego ukryć :)
UsuńSprawa z Matthew jest skomplikowana, ale skoro to jeden z punktów na jej liście to pewnie będzie chciała go "zaliczyć". Chociaż to Ecila i różnie z nią bywa.
Thomas to taki Piotruś Pan. Wydaje się, że jeszcze nie dorósł. Jest wolny, bez zobowiązań, a Alice widuje od czasu do czasu w weekendy. A poza tym możliwe, że chce pokazać córce jakim to jest fajnym i wyluzowanym ojcem, zwłaszcza że nastolatka coraz częściej narzeka na surowość mamy. A konsekwencje? Ecila na razie się nimi nie przejmuje.
Troche mnie dziwi, ze Ecila sie az tak uparła na Matthew... Mm nadzieje, ze ogarnie szybko, ze to nie ni, powinna sie zajmować... Podobał mi sie ten pokręcone opis uczuć związany z J. Moze wlasnie dziek temu alice uda sie przebić mur, o ile tak mozna powiedzieć. Moze dlatego nie ma opisów ich rozmów, bo ona jest uśpiona? Troche obawiam sie, co z tego wyniknie, nie chciałabym, zeby elica na zawsze przejęła kontrole nad ciałem alice... Moze w pewnych kwestiach jest ro zmiana na lepsze, ale nie we wszystkich, mimo wszystko trzeba miec jakies granice. Tata alice jeszcze bardziej mi sie ne podoba, najwyraźniej kocha romansowac... Nie podoba mi sie ten typ.
OdpowiedzUsuń